Follow the dream, work hard, inspire and by inspired ♥
czwartek, 20 września 2012
;)
Betina zdecydowała , że odda mi bloga , bo nie ma weny . Lecz w każdym momencie może powrócić ♥ . Nie martwcie się za ok. miesiąc powinien pojawić się rozdział .
Obserwujcie mnie na tt:
@Iness_TW
NATHALIE .
sobota, 15 września 2012
.
Przepraszam was baaardzo z całego mojego serducha, że nie dodaję rozdziałów. Jest to spowodowane tym, że zaczęła się ta głupia szkoła i to jeszcze 3 klasa więc muszę się ostro wziąć do nauki . I wgl. jakoś tak weny nie mam, już chyba nie będzie tak jak w wakacje, że codziennie miałam pomysł na coś nowego. Z drugim blogiem też nie wiem jak będzie, jeśli będę miała jakiś pomysł obiecuję wam, że napiszę i dam wam znać na twitterze.
BETINA.
BETINA.
środa, 15 sierpnia 2012
ROZDZIAŁ 10 ♥
* Londyn - hotel *
Przed hotelem jak zwykle było pełno fanek, dziennikarzy i ochroniarzy. Skąd oni wiedzieli, że dzisiaj wracamy? Jessica z Emily szły przed nami i jeden z ochroniarzy nie chciał je wpuścić. A tym ochroniarzem był dobrze mi już znany pan Gigant.
-Spoko Mark, one są z nami. - powiedział Nathan.
Gigant, teraz już Mark ale dla mnie i tak będzie Gigant - przepuścił dziewczyny, a one się tylko dziwnie na niego popatrzyły. Byliśmy już na naszym piętrze, weszłam z dziewczynami do mojego apartamentu a Nath poszedł do pokoju obok. Pod drzwiami leżał jakiś list. Odłożyłam moje torby i go przeczytałam. ' W związku z niezapłaceniem wynajmu apartamentu prosimy jak najszybciej zapłacić lub się wyprowadzić. Z poważaniem dyrektor hotelu'.
Przed hotelem jak zwykle było pełno fanek, dziennikarzy i ochroniarzy. Skąd oni wiedzieli, że dzisiaj wracamy? Jessica z Emily szły przed nami i jeden z ochroniarzy nie chciał je wpuścić. A tym ochroniarzem był dobrze mi już znany pan Gigant.
-Spoko Mark, one są z nami. - powiedział Nathan.
Gigant, teraz już Mark ale dla mnie i tak będzie Gigant - przepuścił dziewczyny, a one się tylko dziwnie na niego popatrzyły. Byliśmy już na naszym piętrze, weszłam z dziewczynami do mojego apartamentu a Nath poszedł do pokoju obok. Pod drzwiami leżał jakiś list. Odłożyłam moje torby i go przeczytałam. ' W związku z niezapłaceniem wynajmu apartamentu prosimy jak najszybciej zapłacić lub się wyprowadzić. Z poważaniem dyrektor hotelu'.
I co ja teraz zrobię?! Nie mam pieniędzy, pracy też nie. Jeszcze teraz jest u mnie Jess z tą Emily. Usiadłam w salonie na sofie i nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przez balkon - już tradycyjnie - wszedł Nathan.
-Kochanie, co się stało ?!
Nic nie odpowiedziałam tylko podałam mu list.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że nie masz pieniędzy ? Przecież bym Ci pomógł.
-Nathan, ale ja nie chcę od Ciebie żadnych pieniędzy, jakoś sobie poradzę. Najpierw muszę znaleźć jakąś pracę, potem zajmę się szukaniem mieszkania.
-Gdzie teraz pójdziesz?! Pod most? Na pewno nie, na razie z dziewczynami idziecie do mnie, później pojadę z tobą na dół oddać klucz i zapłacić rachunek. I nie ma żadnego ale. W tej sprawie nie masz nic do gadania. Dziękuję, skończyłem.
Chciałam już coś powiedzieć, ale chłopak zamknął moje usta pocałunkiem.
-Uuuu. - usłyszałam i od razu oderwałam się od mojego chłopaka.
-Dziewczyny zbierajcie swoje rzeczy macie małą przeprowadzkę do pokoju obok. - powiedział Nath.
-O BOŻE . EMILY ! POZNAMY RESZTĘ THE WANTED ! JAKBY TAK JESZCZE ONE DIRECTION BYŁO . AAA ! - zaczęła się wydzierać moja kochana kuzynka.
Poszłam do pokoju po resztę moich rzeczy i spakowałam je do walizki.
* Z perspektywy Nathan'a *
Beth poszła po resztę swoich rzeczy i poszliśmy do mojego apartamentu.
-No wreszcie przyszliście zostawcie te walizki i jedziemy. A te dzieciaki to czyje ? - powiedział Tom kiedy weszliśmy do pokoju.
-Te dzieciaki to twoje fanki, a jedna z nich jest moją kuzynką i gdzie jedziemy? - powiedziała Bethany wskazując na dziewczynki.
-O JEZU ! TOM MOGĘ AUTOGRAF ? JESTEM TWOJĄ NAJWIĘKSZĄ FANKĄ ! -krzyczała Jessica.
-Jakbyś była moją największą fanką to byłabyś większa ode mnie, a nie jesteś. Sam nie wiem gdzie jedziemy. Max kazał mi przekazać, że mamy zejść na dół bo ma dla nas jakąś niespodziankę. Daj kartkę jak chcesz autograf .
Jessica wyciągnęła z swojej różowej torebki notes z The Wanted.
Tom na nią popatrzał i powiedział tylko jedno - Wariatka - po czym dał jej autograf i zrobił sobie z nią zdjęcie.
-Ty też chcesz mój autograf? - zapytał Emily.
-Twój ?! W życiu ani mi się śni. Nie lubię Cię, ty w ogóle nie nadajesz się do tego zespołu razem z Jay'em i Max'em.
-EMILY ! - krzyknęła Beth.
-Nie to nie. A tak po za tym, beze mnie Jay'a i Max'a ten zespół by nie istniał i nigdy nie wiedziałabyś o istnieniu Nath'a i Sivy. - powiedział wkurzony Tom i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
-Pójdę za nim bądźcie zaraz na dole. - dałem buziaka Beth i wyszedłem za Tom'em.
* Z perspektywy Bethany. *
-Emily - zaczęłam - mogłabyś być trochę milsza dla Tom'a, myślałam, że lubisz cały zespół.
-To źle myślałaś. Jeśli dzisiaj nie poznam Sivy, jutro dzwonię do mamy żeby po mnie przyleciała. - powiedziała dwunastolatka.
-Jak chcesz.
-Miałyśmy iść na dół. - wtrąciła się Jess.
-Chodźcie, chłopaki nie lubią jak się ktoś spóźnia. - powiedziałam i zeszłyśmy na dół.
Takiego dzieciaka jak Emily jeszcze nie spotkałam, co jej szkodziło wziąć ten autograf.
Na dole czekali na nas chłopcy, ale brakowało Sivy.
-No nareszcie . Wsiadajcie . A tej co ? - powiedział Max i pokazał palcem na Jess.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! - zaczęła się drzeć na cały hol tak, że wszyscy się na nią patrzyli jak na wariatkę. Podbiegła do Max'a i go mooocno przytuliła, poprosiła o autograf i zdjęcie, do Jay'a też podbiegła ten się prawie przewrócił.
-Jak na dwunastolatkę to ma siłę. xd - powiedział loczek. Dał jej autograf i też zrobił sobie z nią zdjęcie. Emily stała z boku z smutną miną.
-A gdzie macie Seev'a ? - zapytałam.
-Siva jest u Nareeshy i nie da rady dzisiaj przyjechać. - powiedział Max, a ja w duchu się ucieszyłam i miałam nadzieję, że matka przyleci po tą smarkulę.
-Tak w ogóle, Max gdzie jedziemy? - zapytał Nath.
-Niespodzianka. - odpowiedział.
Wszyscy wsiedliśmy do wypożyczonego auta Max'a i ruszyliśmy.
-A daleko chociaż ? - zapytała Jessica.
-Nie, za 5 minut będziemy na miejscu.- powiedział Max -Dobra . Wysiadać jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z auta i naszym oczom ukazała się wielka biała willa.
-I jak wam się podoba?
-Ale co ? - zapytał Nath.
-No nasz nowy dom!
-Ale, że to będzie wasz dom ?! - zapytałam.
-Nasz . Mój, Nath'a, Sivy, Jay'a, Tom'a i Twój. - odpowiedział.
-Mój ?!
-Tak, twój kochanie.
-Nie, ja nie mogę.
-Nie możesz tylko musisz. Innego wyboru nie masz. Los chciał żebyś mieszkała pod jednym dachem z czwórką klaunów i ze mną. - powiedział Nathan.
-Ty do tych klaunów też się zaliczasz. - odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
-To co ? Wejdziemy może do środka? - zapytał Tom.
-No właśnie. Jestem ciekawy jak wygląda w środku ten domek. - powiedział Jay.
Skierowaliśmy się w stronę domu, Max otworzył drzwi i zatkało mnie.
Czegoś tak pięknego w życiu nie widziałam.
-Łaaał. - powiedziały razem dziewczynki.
-Aż mi się z wrażenia pić zachciało. - powiedział Nath i poszedł do kuchni a za nim podreptała Emily.
* Z perspektywy Emily *
Nathan postawił na blacie dużą butelkę wody i odwrócił się żeby wyciągnąć szklankę z szafki. Ja w tym czasie otworzyłam tą wodę i wsypałam to co mi dał ten pan na lotnisku.
Wyjął szklankę i nalał sobie wody.
-Co tak patrzysz? - zapytał.
-Po to mam paczadła żeby paczeć. - odpowiedziałam i wróciłam do Jess.
-Możemy iść z Jess do góry zobaczyć pokoje ? - zapytał Beth.
-Tak, idźcie. Tylko uważajcie.
-Dobrze. - powiedziałam i poszłyśmy do góry.
*Z perspektywy Bethany *
-Tu jest pięknie. - powiedziałam.
-Pięknie to mało powiedziane.
-Racja Tom.
-To jak nam mówiłeś, że idziesz do Michell przychodziliście tutaj, prawda ? - zapytał Jay.
-No . Trzeba było wypróbować nowe łóżko przecież. - odpowiedział mu Max.
Zauważyłam, że Nathan jest taki jakiś blady i miał strasznie czerwony oczy jakby całą noc płakał.
-Nathan ? Wszystko w porządku ? - zapytałam chłopaka.
-Nie wiem. Boli mnie brzuch, jest mi nie dobrze i strasznie zimno.
Podeszłam do niego i sprawdziłam czy ma gorączkę.
-Ty masz gorączkę. Max masz tu termometr ?
-Powinien być, chwila. - powiedział i skierował się do kuchni. - Trzymaj.
-Otwórz buzię. - powiedziałam wkładając Nathan'owi termometr do buzi.
Minęło jakieś pięć minut i wróciły dziewczynki.
-Ten dom jest extra ! - powiedziała Jessica.
-A ty nadal chcesz wracać do Polski ? - zapytałam Emily.
-Tak - odpowiedziała.
-Pokaż. - powiedziałam do Nath'a wyciągając mu termometr z ust. - 39,9.
Nagle chłopak się zerwał i pobiegł do kuchni.
-Chyba się czymś zatrułem - powiedział wracając.
-Jedziemy na pogotowie. - powiedział Tom.
-NIE ! Nie jadę na żadne pogotowie. -sprzeciwiał się Nath.
-Młody nie dyskutuj. Lekarz musi zobaczyć co Ci jest.
-Ale..
-Bez żadnego ale ! - powiedziałam i Nathan już się nie odzywał.
-Heej, skąd to masz ? - zapytał Max Emily wyciągając jej jakiś naszyjnik z kieszeni.
-Od mojej mamy - tłumaczyła się dziewczynka.
-Jakoś nigdy mi go nie pokazywałaś. - powiedziała Jessica.
-A tak po za tym miałem to na moim stoliku nocnym, wchodziłyście do mnie ?
-No chciałyśmy zobaczyć pokój. Ale ja nie wiedziałam, że ona Ci coś ukradnie.
-Emily oddaj to Max'owi, i zaraz dzwonię do twojej mamy żeby po Ciebie przyleciała.
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam telefon do pani Kowalskiej. Opowiedziałam jej wszystko po kolei i powiedziała, że jutro przyleci do Londynu.
-Oddała ? - zapytałam Max'a kiedy skończyłam rozmawiać.
-Tak, oddała.
-Twoja mama jutro przyleci i Cię odbierze. - powiedziałam.
-To dobrze.
-Chodźcie jedziemy do tego szpitala. - powiedział Jay.
Dojechaliśmy do szpitala po 10 minutach. Lekarz od razu wziął Nathan'a do siebie. Po wizycie powiedział nam, że chłopak musi leżeć przez tydzień w łóżku i nie wychodzić na dwór. Przepisał mu jeszcze jakieś leki i wróciliśmy do hotelu.
-To z koncertu w piątek nici. - Powiedział Tom.
-Sorry chłopaki nie wiem co mi mogło zaszkodzić.
-A ja chyba wiem. - powiedziała Jessica. - Emily wsypała Ci jakiś proszek do wody. Widziałam jak jakiś pan na lotnisku w Polsce jej to dawał.
-Dzięki Jess. - powiedziała Em.
-Wiesz co, przesadziłaś teraz.
-Myślałem, że jesteś moją fanką . - powiedział wkurzony Nath.
-No bo jestem, a to że jestem twoją fanką to nie znaczy że nie mogę Ci nic zrobić.
-Boże dziewczyno ty się powinnaś leczyć. Jak dwunastoletnie dziecko może coś takiego zrobić ?! - powiedział Tom.
-Widocznie może.- odpowiedziała. Ja już wolałam nic nie gadać. Czekałam tylko aż jej matka przyleci.
Podeszliśmy jeszcze do recepcji załatwić sprawę z moim pokojem i chłopcy chcieli się wymeldować. Od jutra zaczynamy życie w nowym domu.
_____________
Wyszedł taki nijaki. I przepraszam was za to. Mam nadzieję, że następne wyjdą mi lepiej.
Dedyk dla tych, którzy czytają to <3
BETINA I NATHALIE <3
-Kochanie, co się stało ?!
Nic nie odpowiedziałam tylko podałam mu list.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że nie masz pieniędzy ? Przecież bym Ci pomógł.
-Nathan, ale ja nie chcę od Ciebie żadnych pieniędzy, jakoś sobie poradzę. Najpierw muszę znaleźć jakąś pracę, potem zajmę się szukaniem mieszkania.
-Gdzie teraz pójdziesz?! Pod most? Na pewno nie, na razie z dziewczynami idziecie do mnie, później pojadę z tobą na dół oddać klucz i zapłacić rachunek. I nie ma żadnego ale. W tej sprawie nie masz nic do gadania. Dziękuję, skończyłem.
Chciałam już coś powiedzieć, ale chłopak zamknął moje usta pocałunkiem.
-Uuuu. - usłyszałam i od razu oderwałam się od mojego chłopaka.
-Dziewczyny zbierajcie swoje rzeczy macie małą przeprowadzkę do pokoju obok. - powiedział Nath.
-O BOŻE . EMILY ! POZNAMY RESZTĘ THE WANTED ! JAKBY TAK JESZCZE ONE DIRECTION BYŁO . AAA ! - zaczęła się wydzierać moja kochana kuzynka.
Poszłam do pokoju po resztę moich rzeczy i spakowałam je do walizki.
* Z perspektywy Nathan'a *
Beth poszła po resztę swoich rzeczy i poszliśmy do mojego apartamentu.
-No wreszcie przyszliście zostawcie te walizki i jedziemy. A te dzieciaki to czyje ? - powiedział Tom kiedy weszliśmy do pokoju.
-Te dzieciaki to twoje fanki, a jedna z nich jest moją kuzynką i gdzie jedziemy? - powiedziała Bethany wskazując na dziewczynki.
-O JEZU ! TOM MOGĘ AUTOGRAF ? JESTEM TWOJĄ NAJWIĘKSZĄ FANKĄ ! -krzyczała Jessica.
-Jakbyś była moją największą fanką to byłabyś większa ode mnie, a nie jesteś. Sam nie wiem gdzie jedziemy. Max kazał mi przekazać, że mamy zejść na dół bo ma dla nas jakąś niespodziankę. Daj kartkę jak chcesz autograf .
Jessica wyciągnęła z swojej różowej torebki notes z The Wanted.
Tom na nią popatrzał i powiedział tylko jedno - Wariatka - po czym dał jej autograf i zrobił sobie z nią zdjęcie.
-Ty też chcesz mój autograf? - zapytał Emily.
-Twój ?! W życiu ani mi się śni. Nie lubię Cię, ty w ogóle nie nadajesz się do tego zespołu razem z Jay'em i Max'em.
-EMILY ! - krzyknęła Beth.
-Nie to nie. A tak po za tym, beze mnie Jay'a i Max'a ten zespół by nie istniał i nigdy nie wiedziałabyś o istnieniu Nath'a i Sivy. - powiedział wkurzony Tom i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
-Pójdę za nim bądźcie zaraz na dole. - dałem buziaka Beth i wyszedłem za Tom'em.
* Z perspektywy Bethany. *
-Emily - zaczęłam - mogłabyś być trochę milsza dla Tom'a, myślałam, że lubisz cały zespół.
-To źle myślałaś. Jeśli dzisiaj nie poznam Sivy, jutro dzwonię do mamy żeby po mnie przyleciała. - powiedziała dwunastolatka.
-Jak chcesz.
-Miałyśmy iść na dół. - wtrąciła się Jess.
-Chodźcie, chłopaki nie lubią jak się ktoś spóźnia. - powiedziałam i zeszłyśmy na dół.
Takiego dzieciaka jak Emily jeszcze nie spotkałam, co jej szkodziło wziąć ten autograf.
Na dole czekali na nas chłopcy, ale brakowało Sivy.
-No nareszcie . Wsiadajcie . A tej co ? - powiedział Max i pokazał palcem na Jess.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ! - zaczęła się drzeć na cały hol tak, że wszyscy się na nią patrzyli jak na wariatkę. Podbiegła do Max'a i go mooocno przytuliła, poprosiła o autograf i zdjęcie, do Jay'a też podbiegła ten się prawie przewrócił.
-Jak na dwunastolatkę to ma siłę. xd - powiedział loczek. Dał jej autograf i też zrobił sobie z nią zdjęcie. Emily stała z boku z smutną miną.
-A gdzie macie Seev'a ? - zapytałam.
-Siva jest u Nareeshy i nie da rady dzisiaj przyjechać. - powiedział Max, a ja w duchu się ucieszyłam i miałam nadzieję, że matka przyleci po tą smarkulę.
-Tak w ogóle, Max gdzie jedziemy? - zapytał Nath.
-Niespodzianka. - odpowiedział.
Wszyscy wsiedliśmy do wypożyczonego auta Max'a i ruszyliśmy.
-A daleko chociaż ? - zapytała Jessica.
-Nie, za 5 minut będziemy na miejscu.- powiedział Max -Dobra . Wysiadać jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z auta i naszym oczom ukazała się wielka biała willa.
-I jak wam się podoba?
-Ale co ? - zapytał Nath.
-No nasz nowy dom!
-Ale, że to będzie wasz dom ?! - zapytałam.
-Nasz . Mój, Nath'a, Sivy, Jay'a, Tom'a i Twój. - odpowiedział.
-Mój ?!
-Tak, twój kochanie.
-Nie, ja nie mogę.
-Nie możesz tylko musisz. Innego wyboru nie masz. Los chciał żebyś mieszkała pod jednym dachem z czwórką klaunów i ze mną. - powiedział Nathan.
-Ty do tych klaunów też się zaliczasz. - odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
-To co ? Wejdziemy może do środka? - zapytał Tom.
-No właśnie. Jestem ciekawy jak wygląda w środku ten domek. - powiedział Jay.
Skierowaliśmy się w stronę domu, Max otworzył drzwi i zatkało mnie.
Czegoś tak pięknego w życiu nie widziałam.
-Łaaał. - powiedziały razem dziewczynki.
-Aż mi się z wrażenia pić zachciało. - powiedział Nath i poszedł do kuchni a za nim podreptała Emily.
* Z perspektywy Emily *
Nathan postawił na blacie dużą butelkę wody i odwrócił się żeby wyciągnąć szklankę z szafki. Ja w tym czasie otworzyłam tą wodę i wsypałam to co mi dał ten pan na lotnisku.
Wyjął szklankę i nalał sobie wody.
-Co tak patrzysz? - zapytał.
-Po to mam paczadła żeby paczeć. - odpowiedziałam i wróciłam do Jess.
-Możemy iść z Jess do góry zobaczyć pokoje ? - zapytał Beth.
-Tak, idźcie. Tylko uważajcie.
-Dobrze. - powiedziałam i poszłyśmy do góry.
*Z perspektywy Bethany *
-Tu jest pięknie. - powiedziałam.
-Pięknie to mało powiedziane.
-Racja Tom.
-To jak nam mówiłeś, że idziesz do Michell przychodziliście tutaj, prawda ? - zapytał Jay.
-No . Trzeba było wypróbować nowe łóżko przecież. - odpowiedział mu Max.
Zauważyłam, że Nathan jest taki jakiś blady i miał strasznie czerwony oczy jakby całą noc płakał.
-Nathan ? Wszystko w porządku ? - zapytałam chłopaka.
-Nie wiem. Boli mnie brzuch, jest mi nie dobrze i strasznie zimno.
Podeszłam do niego i sprawdziłam czy ma gorączkę.
-Ty masz gorączkę. Max masz tu termometr ?
-Powinien być, chwila. - powiedział i skierował się do kuchni. - Trzymaj.
-Otwórz buzię. - powiedziałam wkładając Nathan'owi termometr do buzi.
Minęło jakieś pięć minut i wróciły dziewczynki.
-Ten dom jest extra ! - powiedziała Jessica.
-A ty nadal chcesz wracać do Polski ? - zapytałam Emily.
-Tak - odpowiedziała.
-Pokaż. - powiedziałam do Nath'a wyciągając mu termometr z ust. - 39,9.
Nagle chłopak się zerwał i pobiegł do kuchni.
-Chyba się czymś zatrułem - powiedział wracając.
-Jedziemy na pogotowie. - powiedział Tom.
-NIE ! Nie jadę na żadne pogotowie. -sprzeciwiał się Nath.
-Młody nie dyskutuj. Lekarz musi zobaczyć co Ci jest.
-Ale..
-Bez żadnego ale ! - powiedziałam i Nathan już się nie odzywał.
-Heej, skąd to masz ? - zapytał Max Emily wyciągając jej jakiś naszyjnik z kieszeni.
-Od mojej mamy - tłumaczyła się dziewczynka.
-Jakoś nigdy mi go nie pokazywałaś. - powiedziała Jessica.
-A tak po za tym miałem to na moim stoliku nocnym, wchodziłyście do mnie ?
-No chciałyśmy zobaczyć pokój. Ale ja nie wiedziałam, że ona Ci coś ukradnie.
-Emily oddaj to Max'owi, i zaraz dzwonię do twojej mamy żeby po Ciebie przyleciała.
Wyciągnęłam telefon i wykręciłam telefon do pani Kowalskiej. Opowiedziałam jej wszystko po kolei i powiedziała, że jutro przyleci do Londynu.
-Oddała ? - zapytałam Max'a kiedy skończyłam rozmawiać.
-Tak, oddała.
-Twoja mama jutro przyleci i Cię odbierze. - powiedziałam.
-To dobrze.
-Chodźcie jedziemy do tego szpitala. - powiedział Jay.
Dojechaliśmy do szpitala po 10 minutach. Lekarz od razu wziął Nathan'a do siebie. Po wizycie powiedział nam, że chłopak musi leżeć przez tydzień w łóżku i nie wychodzić na dwór. Przepisał mu jeszcze jakieś leki i wróciliśmy do hotelu.
-To z koncertu w piątek nici. - Powiedział Tom.
-Sorry chłopaki nie wiem co mi mogło zaszkodzić.
-A ja chyba wiem. - powiedziała Jessica. - Emily wsypała Ci jakiś proszek do wody. Widziałam jak jakiś pan na lotnisku w Polsce jej to dawał.
-Dzięki Jess. - powiedziała Em.
-Wiesz co, przesadziłaś teraz.
-Myślałem, że jesteś moją fanką . - powiedział wkurzony Nath.
-No bo jestem, a to że jestem twoją fanką to nie znaczy że nie mogę Ci nic zrobić.
-Boże dziewczyno ty się powinnaś leczyć. Jak dwunastoletnie dziecko może coś takiego zrobić ?! - powiedział Tom.
-Widocznie może.- odpowiedziała. Ja już wolałam nic nie gadać. Czekałam tylko aż jej matka przyleci.
Podeszliśmy jeszcze do recepcji załatwić sprawę z moim pokojem i chłopcy chcieli się wymeldować. Od jutra zaczynamy życie w nowym domu.
_____________
Wyszedł taki nijaki. I przepraszam was za to. Mam nadzieję, że następne wyjdą mi lepiej.
Dedyk dla tych, którzy czytają to <3
BETINA I NATHALIE <3
piątek, 10 sierpnia 2012
ROZDZIAŁ 9 ♥
**Z perspektywy Bethany**
Po godzinie pakowania pojechaliśmy na lotnisko.Wsiedliśmy do samolotu i wyruszyliśmy.
Miałam nadzieję , że zdążymy. Lecieliśmy 2 godziny. Po wylądowaniu złapaliśmy jakąś taksówkę i pojechaliśmy do Katowic. Przed wejściem do mojego bloku było pełno fotoreporterów ale ochroniarz budynku ich wygonił. W mieszkaniu było duszno, więc otworzyłam okno. Zaprowadziłam Nath'a do salonu, a sama poszłam się przebrać. Weszłam do mojego starego pokoju i wszystkie wspomnienia z dzieciństwa wróciły, poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.
-Wiem, że to nie jest odpowiednia chwila na to pytanie, ale zrozum ja nie mogę już dłużej czekać. - powiedział Nath który znalazł się za moimi plecami.
-O co chodzi? - zapytałam chłopaka.
-Bethany ja Cię kocham jak nikogo innego na tym świecie. Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, wiedziałem, że to ty jesteś tą dziewczyną, na którą tyle czekałem. - chłopak uklęknął przede mną i wyjął zza pleców małą różę - Bethany Camille Jackson czy zechciałabyś zostać oficjalnie moją dziewczyną ?
-O mój Boże Nathan ! - powiedziałam.
-To znaczy, że tak? - zapytał niepewnie chłopak.
-TAK ! - odpowiedziałam chłopakowi i rzuciłam mu się na szyję. Po moim policzku znowu popłynęła łza, ale tym razem była to łza szczęścia. - Muszę się przebrać. - powiedziałam a chłopak wrócił do salonu i włączył TV . Na pewno coś zrozumie, w końcu to polska telewizja a nie angielska.
Wyjęłam z walizki jakieś ciuchy na pogrzeb i poszłam do łazienki. Do pogrzebu mieliśmy jeszcze godzinę czasu, więc zadzwoniłam do cioci. Powiedziała, że zaraz do mnie przyjedzie i razem pojedziemy.
-Cześć ciociu , wejdź-przywitałam się.
-Cześć-odpowiedziała.
-Idź do salonu. Chcesz kawę czy coś? -zapytałam .
-Zrób mi kawę-powiedziała .
Ja poszłam do kuchni , a ona do salonu i zaczęła gadać z Nathan'em , ale on nic nie rozumiał.
Musiałam wkroczyć do akcji.
-Ciociu on jest anglikiem-powiedziałam .
-Aha, to porozmawiam z nim po angielsku.-powiedziała .
(Ciocia była nauczycielką j.angielskiego w pobliskiej szkole).
-Witaj. Jak masz na imię? -spytała Nath'a .
-Jestem Nathan-odpowiedział .
-Ile masz lat i czym się zajmujesz? -zapytała znów .
-Mam 19 lat i jestem piosenkarzem w zespole The Wanted-odpowiedział .
-To ten zespół , którego Beth ma pełno plakatów? -zapytała Nath'a .
-Tak-odpowiedział i zaczął się śmiać a na mojej twarzy wyskoczyły dwa wielkie rumieńce.
-Jesteś jej chłopakiem? -zapytała .
-Tak-odpowiedział, popatrzył na mnie i posłał mi swój uśmiech namber łan, przy którym kolana mi się uginały. Wróciłam do kuchni po kawę dla cioci i zaniosłam ją do salonu.
-Dziękuję - powiedziała i dalej kontynuowała swój wywiad - A jak masz na nazwisko?
-Sykes-powiedział .
-Moja córka jest twoją wielką fanką. Pisała do ciebie na twitterze-powiedziała ciocia .
-Jaki ma login? -zapytał .
-Jesssica_TW-odpowiedziała ciocia .
Nath wyjął telefon i poszukał jej na twitterze oraz zaczął obserwować .
Nagle zadzwonił mój telefon. To była Jessica.
-Hej Jess-powiedziałam.
-Hej Beth. Mogę wpaść? -zapytała.
-Okej-zgodziłam się .
-To będę za 10 minut-powiedziała i się rozłączyła .
Ding dong! Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Jess wejdź. Sciągnęła buty i poszła do salonu .
-O MÓJ BOŻE ! NATHAN SYKES SIEDZI U MOJEJ KUZYNKI W MIESZKANIU !!!! -krzyczała .
-Oj , ale spokojnie-powiedział Nath .
-Beth to twój chłopak? -zapytała .
-Tak-odpowiedziałam .
-Nathan jestem Jessica. Kuzynka Beth-przedstawiła się .
-Mam siostrę Jessicę-powiedział .
-Wiem-odpowiedziała Jess - A mogłabym autograf ?
-Jasne-odpowiedział - Kochanie daj jakąś kartkę i długopis.
-Masz-powiedziałam dając mu kartkę .
-Beth zrobisz nam zdjęcie? -zapytała .
-Okej-odpowiedziałam .
-A dasz mi swojego full cap'a? -zapytała Nath'a i zrobiła minę kota z Shreka.
-Oj tego to Ci nie dam.Moje. -odpowiedział po czym zaczął się śmiać .
Zrobiłam im zdjęcie i ciocia powiedziała, że musimy się już zbierać bo nie wypada przyjść ostatnim na pogrzeb własnego ojca. Zaczęliśmy się zbierać i wyszliśmy z mieszkania. Skierowaliśmy się do auta cioci. Jessica cały czas szła u boku Nath'a i nie mogła oderwać od niego wzroku.
No cóż ona ma tylko 12 lat .
-Nathan może zabierzemy ją do UK? -spytałam .
-Jasne, czemu nie. Jeśli tylko chce. - powiedział i spojrzał na swoją wielbicielkę .
-Ale wy tak serio ?! Naprawdę mogę z wami lecieć do Londynu?!
-Jeśli się twoja mama zgodzi to po jutrze będziesz w Wielkiej Brytanii.
-MAAAAMO ! SŁYSZAŁAŚ ?! ZABIORĄ MNIE DO LONDYNU !
-A może zapytasz się mnie o zdanie ? - zapytała ciocia swojej córki.
-Mamo mogę lecieć z Nathan'em i Bethany do UK ? Dziękuję też Cię kocham :D
-Widzę, że nie mam nic do gadania.
-Tylko zabierz ze sobą jakąś koleżankę, bo samej Ci się będzie nudzić. - powiedział Nath.
-Okey. To zabiorę Emily . Też jest twoją fanką .
-Świetnie mam nadzieję, że spokojniejszą niż ty . - powiedział mój chłopak i się zaśmiał.
-Hahaha. Bardzo śmieszne, wiesz ? I tak, jest spokojniejsza ode mnie .
-Chwała Bogu.
Jessica już nic nie odpowiedziała. Jechaliśmy jakiś czas aż w końcu dojechaliśmy pod kościół. Po jakimś czasie zaczęła się zjeżdżać reszta mojej rodziny. Zauważyłam jak z jakiegoś auta wysiada starsza kobieta z dużym wieńcem. Odwróciła się w naszą stronę i zobaczyłam moją babcię, która tak samo jak mój ojciec, miała mnie gdzieś. Widać, że to u nich chyba rodzinne. Podeszła do nas i przywitała się najpierw z ciocią, a później z Emily. Do mnie podeszła na końcu. I powiedziała słowa które zabolały mnie jak nic innego.
-To twoja wina, że on nie żyje. Twoja i twojej matki ! Wykończyłyście go obie. Gdybyś nie wyjechała mój syn na pewno by teraz żył.
-Od mamy to się odczep ! Co ona Ci zrobiła, że jej nigdy tak nienawidziłaś ?! A to nie mama go wykończyła tylko on ją ! Ale ty nam nie wierzyłaś. To było takie twoje oczko w głowie. Łukasz to, Łukasz tamto. Tylko on się liczył ! Wszystkich innych miałaś gdzieś.
-Jak możesz tak się odzywać do własnej babci ?!
-Normalnie. Ty nie jesteś moją babcią, nigdy Cię za nią nie uważałam.
-Też Cię nigdy nie uważałam za swoją wnuczkę. Twój ojciec popełnił błąd. A zawsze jak do mnie przychodził to tylko mówił, że jesteś wpadką.
Po mojej twarzy coraz bardziej spływały łzy, Nath przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. A ona tylko na to wszystko patrzyła.
-Mamo, jak możesz ?! Przecież to jest córka twojego syna. - broniła mnie ciocia.
-Nie. Już mówiłam ja jej nigdy nie uznam jako swoją wnuczkę.
-Daj sobie już spokój, ta dziewczyna już za dużo cierpiała jak na swój wiek. Najpierw jej zmarła mama a teraz tata. Nawet nie wiesz jak ona się czuje a ty musisz jej jeszcze dogryzać.
-Przykro mi, chociaż nie, nie jest mi ani trochę przykro. - powiedziała i poszła.
-Bethany nie przejmuj się nią. Ona nie chciała. - powiedziała Jess.
-Jakby nie chciała to by nie powiedziała, po za tym ona zawsze mnie nienawidziła tak samo jak mamy. Uważała, że zabrałyśmy jej jedynego syna.
Nathan podał mi chusteczki. Weszliśmy do kościoła. Msza trwała godzinę, po mszy poszliśmy na cmentarz.
Ksiądz powiedział swoją wersję i grabarze włożyli trumnę do grobu. Poczułam się jak kilka lat temu, kiedy byłam na pogrzebie mamy, płakałam cały czas. Tak też było teraz. Płakałam ale nie tak bardzo tylko kilka łez poleciało po moim policzku. Byłam cały czas wtulona w Nathan'a. Pogrzeb się zakończył i prawie cała moja rodzina składała mi kondolencje. Podeszła do mnie matka mojego ojca.
-Ty powinnaś się znaleźć w tej trumnie nie mój syn.
Powiedziała a ja nie wytrzymałam i po prostu stamtąd uciekłam. Pobiegłam do pobliskiego parku i usiadłam na ławce gdzie zawsze z mamą chodziłyśmy. Usiadłam na niej i znowu się rozkleiłam. Co ja tej kobiecie zrobiłam?! Usłyszałam, że ktoś koło mnie siada. Podniosłam głowę i zobaczyłam mojego chłopaka ze łzami w oczach.
-Nathan, dlaczego ty płaczesz ?
-Bo po prostu serce mi się łamie jak widzę, że ktoś, kogo kocham płacze.
Powiedział i mocno mnie przytulił. Ja się trochę uspokoiłam.
-To była twoja babcia, prawda ?
-Tak. - odpowiedziałam krótko.
-Agata mi wszystko opowiedziała, nie przejmuj się nią. Nie jest tego warta.
-Wiem, ale ona zawsze coś do mnie albo do mojej mamy miała. Zawsze jej coś nie pasowało. A mój ojciec to było jej oczko w głowie. Wszystkich innych miała gdzieś, nawet własną córkę.
-Zawsze w jakiejś rodzinie się ktoś taki trafi. Chodź do domu bo zaczyna być zimno. Powiedziałem Jess, że jutro po nią podjedziemy i żeby już z tą jej koleżanką były gotowe.
-Dobrze. Chcę już stąd wyjechać i najlepiej nie wracać.
_______________________________________
No to mamy dziewiątkę : D Jak wam się podoba ? Wiecie, że PODOBNO mają do nas chłopcy przyjechać ?! : D JARAM SIĘ JAK FRETKA JEREMIASZEM : D Zapewne koncert będzie w Warszawie ; c A mogliby by tak zrobić, że trzy koncert na Polskę . Jeden na południu, drugi w środkowej Polsce że tak powiem i na północy . Ale zobaczymy . Jezu ale fajnie by było : d Mam do was jeszcze taką małą prośbę 'polecajcie' tego bloga na twitterze czy na swoich blogach miło by nam było : d I liczymy na jakieś komentarze : *
BETINA ♥
The Wanted mają przyjechać na następny rok . Betina miałaś fajny pomysł . Chłopcy by mogli zrobić koncerty w stolicach wojewódzstw . Mi najbliżej by było do Poznania . Okej to chyba wszystko co chciałam tu napisać .
PROSZĘ WAS BARDZO! POLECAJCIE BLOGA . TO DLA NAS BARDZO WAŻNE .
Nathalie .
Po godzinie pakowania pojechaliśmy na lotnisko.Wsiedliśmy do samolotu i wyruszyliśmy.
Miałam nadzieję , że zdążymy. Lecieliśmy 2 godziny. Po wylądowaniu złapaliśmy jakąś taksówkę i pojechaliśmy do Katowic. Przed wejściem do mojego bloku było pełno fotoreporterów ale ochroniarz budynku ich wygonił. W mieszkaniu było duszno, więc otworzyłam okno. Zaprowadziłam Nath'a do salonu, a sama poszłam się przebrać. Weszłam do mojego starego pokoju i wszystkie wspomnienia z dzieciństwa wróciły, poczułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.
-Wiem, że to nie jest odpowiednia chwila na to pytanie, ale zrozum ja nie mogę już dłużej czekać. - powiedział Nath który znalazł się za moimi plecami.
-O co chodzi? - zapytałam chłopaka.
-Bethany ja Cię kocham jak nikogo innego na tym świecie. Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, wiedziałem, że to ty jesteś tą dziewczyną, na którą tyle czekałem. - chłopak uklęknął przede mną i wyjął zza pleców małą różę - Bethany Camille Jackson czy zechciałabyś zostać oficjalnie moją dziewczyną ?
-O mój Boże Nathan ! - powiedziałam.
-To znaczy, że tak? - zapytał niepewnie chłopak.
-TAK ! - odpowiedziałam chłopakowi i rzuciłam mu się na szyję. Po moim policzku znowu popłynęła łza, ale tym razem była to łza szczęścia. - Muszę się przebrać. - powiedziałam a chłopak wrócił do salonu i włączył TV . Na pewno coś zrozumie, w końcu to polska telewizja a nie angielska.
Wyjęłam z walizki jakieś ciuchy na pogrzeb i poszłam do łazienki. Do pogrzebu mieliśmy jeszcze godzinę czasu, więc zadzwoniłam do cioci. Powiedziała, że zaraz do mnie przyjedzie i razem pojedziemy.
-Cześć ciociu , wejdź-przywitałam się.
-Cześć-odpowiedziała.
-Idź do salonu. Chcesz kawę czy coś? -zapytałam .
-Zrób mi kawę-powiedziała .
Ja poszłam do kuchni , a ona do salonu i zaczęła gadać z Nathan'em , ale on nic nie rozumiał.
Musiałam wkroczyć do akcji.
-Ciociu on jest anglikiem-powiedziałam .
-Aha, to porozmawiam z nim po angielsku.-powiedziała .
(Ciocia była nauczycielką j.angielskiego w pobliskiej szkole).
-Witaj. Jak masz na imię? -spytała Nath'a .
-Jestem Nathan-odpowiedział .
-Ile masz lat i czym się zajmujesz? -zapytała znów .
-Mam 19 lat i jestem piosenkarzem w zespole The Wanted-odpowiedział .
-To ten zespół , którego Beth ma pełno plakatów? -zapytała Nath'a .
-Tak-odpowiedział i zaczął się śmiać a na mojej twarzy wyskoczyły dwa wielkie rumieńce.
-Jesteś jej chłopakiem? -zapytała .
-Tak-odpowiedział, popatrzył na mnie i posłał mi swój uśmiech namber łan, przy którym kolana mi się uginały. Wróciłam do kuchni po kawę dla cioci i zaniosłam ją do salonu.
-Dziękuję - powiedziała i dalej kontynuowała swój wywiad - A jak masz na nazwisko?
-Sykes-powiedział .
-Moja córka jest twoją wielką fanką. Pisała do ciebie na twitterze-powiedziała ciocia .
-Jaki ma login? -zapytał .
-Jesssica_TW-odpowiedziała ciocia .
Nath wyjął telefon i poszukał jej na twitterze oraz zaczął obserwować .
Nagle zadzwonił mój telefon. To była Jessica.
-Hej Jess-powiedziałam.
-Hej Beth. Mogę wpaść? -zapytała.
-Okej-zgodziłam się .
-To będę za 10 minut-powiedziała i się rozłączyła .
Ding dong! Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Jess wejdź. Sciągnęła buty i poszła do salonu .
-O MÓJ BOŻE ! NATHAN SYKES SIEDZI U MOJEJ KUZYNKI W MIESZKANIU !!!! -krzyczała .
-Oj , ale spokojnie-powiedział Nath .
-Beth to twój chłopak? -zapytała .
-Tak-odpowiedziałam .
-Nathan jestem Jessica. Kuzynka Beth-przedstawiła się .
-Mam siostrę Jessicę-powiedział .
-Wiem-odpowiedziała Jess - A mogłabym autograf ?
-Jasne-odpowiedział - Kochanie daj jakąś kartkę i długopis.
-Masz-powiedziałam dając mu kartkę .
-Beth zrobisz nam zdjęcie? -zapytała .
-Okej-odpowiedziałam .
-A dasz mi swojego full cap'a? -zapytała Nath'a i zrobiła minę kota z Shreka.
-Oj tego to Ci nie dam.Moje. -odpowiedział po czym zaczął się śmiać .
Zrobiłam im zdjęcie i ciocia powiedziała, że musimy się już zbierać bo nie wypada przyjść ostatnim na pogrzeb własnego ojca. Zaczęliśmy się zbierać i wyszliśmy z mieszkania. Skierowaliśmy się do auta cioci. Jessica cały czas szła u boku Nath'a i nie mogła oderwać od niego wzroku.
No cóż ona ma tylko 12 lat .
-Nathan może zabierzemy ją do UK? -spytałam .
-Jasne, czemu nie. Jeśli tylko chce. - powiedział i spojrzał na swoją wielbicielkę .
-Ale wy tak serio ?! Naprawdę mogę z wami lecieć do Londynu?!
-Jeśli się twoja mama zgodzi to po jutrze będziesz w Wielkiej Brytanii.
-MAAAAMO ! SŁYSZAŁAŚ ?! ZABIORĄ MNIE DO LONDYNU !
-A może zapytasz się mnie o zdanie ? - zapytała ciocia swojej córki.
-Mamo mogę lecieć z Nathan'em i Bethany do UK ? Dziękuję też Cię kocham :D
-Widzę, że nie mam nic do gadania.
-Tylko zabierz ze sobą jakąś koleżankę, bo samej Ci się będzie nudzić. - powiedział Nath.
-Okey. To zabiorę Emily . Też jest twoją fanką .
-Świetnie mam nadzieję, że spokojniejszą niż ty . - powiedział mój chłopak i się zaśmiał.
-Hahaha. Bardzo śmieszne, wiesz ? I tak, jest spokojniejsza ode mnie .
-Chwała Bogu.
Jessica już nic nie odpowiedziała. Jechaliśmy jakiś czas aż w końcu dojechaliśmy pod kościół. Po jakimś czasie zaczęła się zjeżdżać reszta mojej rodziny. Zauważyłam jak z jakiegoś auta wysiada starsza kobieta z dużym wieńcem. Odwróciła się w naszą stronę i zobaczyłam moją babcię, która tak samo jak mój ojciec, miała mnie gdzieś. Widać, że to u nich chyba rodzinne. Podeszła do nas i przywitała się najpierw z ciocią, a później z Emily. Do mnie podeszła na końcu. I powiedziała słowa które zabolały mnie jak nic innego.
-To twoja wina, że on nie żyje. Twoja i twojej matki ! Wykończyłyście go obie. Gdybyś nie wyjechała mój syn na pewno by teraz żył.
-Od mamy to się odczep ! Co ona Ci zrobiła, że jej nigdy tak nienawidziłaś ?! A to nie mama go wykończyła tylko on ją ! Ale ty nam nie wierzyłaś. To było takie twoje oczko w głowie. Łukasz to, Łukasz tamto. Tylko on się liczył ! Wszystkich innych miałaś gdzieś.
-Jak możesz tak się odzywać do własnej babci ?!
-Normalnie. Ty nie jesteś moją babcią, nigdy Cię za nią nie uważałam.
-Też Cię nigdy nie uważałam za swoją wnuczkę. Twój ojciec popełnił błąd. A zawsze jak do mnie przychodził to tylko mówił, że jesteś wpadką.
Po mojej twarzy coraz bardziej spływały łzy, Nath przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. A ona tylko na to wszystko patrzyła.
-Mamo, jak możesz ?! Przecież to jest córka twojego syna. - broniła mnie ciocia.
-Nie. Już mówiłam ja jej nigdy nie uznam jako swoją wnuczkę.
-Daj sobie już spokój, ta dziewczyna już za dużo cierpiała jak na swój wiek. Najpierw jej zmarła mama a teraz tata. Nawet nie wiesz jak ona się czuje a ty musisz jej jeszcze dogryzać.
-Przykro mi, chociaż nie, nie jest mi ani trochę przykro. - powiedziała i poszła.
-Bethany nie przejmuj się nią. Ona nie chciała. - powiedziała Jess.
-Jakby nie chciała to by nie powiedziała, po za tym ona zawsze mnie nienawidziła tak samo jak mamy. Uważała, że zabrałyśmy jej jedynego syna.
Nathan podał mi chusteczki. Weszliśmy do kościoła. Msza trwała godzinę, po mszy poszliśmy na cmentarz.
Ksiądz powiedział swoją wersję i grabarze włożyli trumnę do grobu. Poczułam się jak kilka lat temu, kiedy byłam na pogrzebie mamy, płakałam cały czas. Tak też było teraz. Płakałam ale nie tak bardzo tylko kilka łez poleciało po moim policzku. Byłam cały czas wtulona w Nathan'a. Pogrzeb się zakończył i prawie cała moja rodzina składała mi kondolencje. Podeszła do mnie matka mojego ojca.
-Ty powinnaś się znaleźć w tej trumnie nie mój syn.
Powiedziała a ja nie wytrzymałam i po prostu stamtąd uciekłam. Pobiegłam do pobliskiego parku i usiadłam na ławce gdzie zawsze z mamą chodziłyśmy. Usiadłam na niej i znowu się rozkleiłam. Co ja tej kobiecie zrobiłam?! Usłyszałam, że ktoś koło mnie siada. Podniosłam głowę i zobaczyłam mojego chłopaka ze łzami w oczach.
-Nathan, dlaczego ty płaczesz ?
-Bo po prostu serce mi się łamie jak widzę, że ktoś, kogo kocham płacze.
Powiedział i mocno mnie przytulił. Ja się trochę uspokoiłam.
-To była twoja babcia, prawda ?
-Tak. - odpowiedziałam krótko.
-Agata mi wszystko opowiedziała, nie przejmuj się nią. Nie jest tego warta.
-Wiem, ale ona zawsze coś do mnie albo do mojej mamy miała. Zawsze jej coś nie pasowało. A mój ojciec to było jej oczko w głowie. Wszystkich innych miała gdzieś, nawet własną córkę.
-Zawsze w jakiejś rodzinie się ktoś taki trafi. Chodź do domu bo zaczyna być zimno. Powiedziałem Jess, że jutro po nią podjedziemy i żeby już z tą jej koleżanką były gotowe.
-Dobrze. Chcę już stąd wyjechać i najlepiej nie wracać.
_______________________________________
No to mamy dziewiątkę : D Jak wam się podoba ? Wiecie, że PODOBNO mają do nas chłopcy przyjechać ?! : D JARAM SIĘ JAK FRETKA JEREMIASZEM : D Zapewne koncert będzie w Warszawie ; c A mogliby by tak zrobić, że trzy koncert na Polskę . Jeden na południu, drugi w środkowej Polsce że tak powiem i na północy . Ale zobaczymy . Jezu ale fajnie by było : d Mam do was jeszcze taką małą prośbę 'polecajcie' tego bloga na twitterze czy na swoich blogach miło by nam było : d I liczymy na jakieś komentarze : *
BETINA ♥
The Wanted mają przyjechać na następny rok . Betina miałaś fajny pomysł . Chłopcy by mogli zrobić koncerty w stolicach wojewódzstw . Mi najbliżej by było do Poznania . Okej to chyba wszystko co chciałam tu napisać .
PROSZĘ WAS BARDZO! POLECAJCIE BLOGA . TO DLA NAS BARDZO WAŻNE .
Nathalie .
piątek, 3 sierpnia 2012
ROZDZIAŁ 8 ♥
Rano obudził mnie dzwoniący telefon.
-Halo? - powiedziałam zaspanym głosem.
-Bethany ! Musisz jak najszybciej wrócić do polski .
Mówił mi do telefonu zapłakanej osoby.
-Ale kto mówi ?
-Ciocia Agata. Musisz jak najszybciej przyjechać .
Ciocia Agata jest siostrą mojego taty, nie miałam z nią dobrych kontaktów, więc naprawdę musiało się coś stać.
-A powie mi ciocia chociaż co się stało ?
-Twój ojciec nie żyje !
Kiedy usłyszałam to zdanie telefon wyleciał mi z ręki, później już nic nie pamiętam .
**Z perspektywy Nath'a**
Obudziłem się przed 7.00. Poszedłem do łazienki wykonałem poranną toaletę i skierowałem się do kuchni. Wszyscy jeszcze spali . Mają na pewno niezłego kaca po wczoraj. Ale od jakiegoś czasu tak jest codziennie . Zrobiłem sobie kanapki z nutellą i poszedłem na balkon . Zacząłem wspominać wczorajszy wieczór. Muszę przyznać, że Bethany całuje nieziemsko. Czy mogę ją nazwać oficjalnie moją dziewczyną ? Kocham ją, jak nikt inny . Alee..... Dup. Coś jebło . I to z pokoju Beth . Wstałem podszedłem do jej drzwi balkonowych i zobaczyłem, że blondynka leży na ziemi . Szybko wbiegłem do jej pokoju wziąłem na ręce i położyłem na łóżku . Pobiegłem do kuchni po szklankę wody i ją po prostu oblałem.
**Perspektywa Bethany**
Ocknęłam się na łóżku z mokrą głową . Obok mnie siedział Nathan i wyglądał jakby zobaczył trupa . Co się w ogóle stało ? Pamiętam, że rozmawiałam z ciocią i powiedziała, że ON nie żyje, potem film mi się urwał. Poczułam jak po moim policzku zaczynają spływać łzy.
-Bethany ! Wszystko OK? Co się stało ? Dlaczego płaczesz ? - zadawał mi cały czas pytania.
-Ja... ja.. NATHAN MUSZĘ JECHAĆ DO POLSKI ! -wykrzyknęłam i już całkiem się rozkleiłam.
Chłopak patrzył na mnie z otwartą miną jak Gęboszczał*.
-Zamknij tą buzię bo mucha Ci zaraz wleci. - powiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć. Ale nie umiałam . Musiałam załatwić tyle rzeczy, a co z pogrzebem ?! Muszę zadzwonić do cioci.
Wstałam z łóżka i wykonałam telefon do Agaty.
-Halo ? - odezwała się kobieta z załamanym głosem.
-Cześć ciociu. Jak to się stało ?
-Twój ojciec miał raka.
-CO?! Jak to miał raka ? Wiedziałaś o tym ?
-Nie . Nikt nie wiedział. Umówiłam się z nim bo mieliśmy jechać do babci, pojechałam po niego i nikt mi nie otwierał, na szczęście miałam klucze, weszłam do mieszkania i zobaczyłam jak leżał nieprzytomny.
Łzy coraz bardziej leciały mi z oczu, Nathan nic nie mówił tylko słuchał o czym rozmawiam z ciocią.
-Kiedy jest pogrzeb ?
-W sobotę. Ja wszystko załatwiłam więc nie masz się czym martwić.
-Dziękuję. To do zobaczenia. Pa.
-Pa. - powiedziała i się rozłączyła. Spojrzałam na chłopaka i czekał chyba na jakieś wyjaśnienia.
-Mój ojciec nie żyje. W sobotę jest pogrzeb, muszę wrócić do polski.
-Przykro mi. Na prawdę . Lecę z tobą.
-Nie, przecież nie możesz. Co z zespołem ?
-Przecież to tylko kilka dni, prawda ? Wytrzymają beze mnie.
-Dziękuję.
-Nie masz za co . To co zamawiamy bilety i lecimy ?
-Może powiedz najpierw chłopakom. Ja zamówię bilety.
-Dobra . To idę i zaraz do ciebie wracam.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł . Przez balkon. Choćby drzwi hotelowych nie było.
Włączyłam laptopa i zamówiłam dwa bilety na jutro. Wyłączyłam go i zaczęłam się pakować.
Nagle do mojego pokoju wpadło 4 głąbów którzy się na mnie rzucili .
-Tak nam przykro. - powiedział Max.
-Jak się trzymasz ? - zapytał Tom.
-Jak na razie źle, bo powietrze do mnie nie dociera . - powiedziałam i wszyscy się ode mnie odsunęli.
-Kiedy lecimy ?
-Zamówiłam bilety na jutro rano.
-Zaraz. To ty lecisz z nią ?
-Tak Seev. Przecież w najbliższy weekend nic nie mamy w planach . A nie muszę cały czas z wami siedzieć.
-Nareszcie będzie spokój. - powiedział Tom.
-Dzięki . Miło mi . - odpowiedział Nath.
Gadałam z chłopakami jeszcze chwilę później wrócili do siebie. Dokończyłam pakowanie i poszłam coś zjeść . Poszłam przed TV i tak prawie minął mi cały dzień .
________
No . Taki jakiś nie taki . xd A co do tego Gęboszczała to nazwaliśmy tak naszego wychowawcę na koloniach . Bo cały czas miał otwartą gębę . xd Jak wam się rozdział podoba ? Zrobiłam nową ankietę więc głosujcie . xd A wam jak wakacje mijają ? :D Dam wam taką jedną fajną piosenką do której tańczyliśmy na dyskotece . xd http://www.youtube.com/watch?v=xTg5-em4suM BETINA ♥
-Halo? - powiedziałam zaspanym głosem.
-Bethany ! Musisz jak najszybciej wrócić do polski .
Mówił mi do telefonu zapłakanej osoby.
-Ale kto mówi ?
-Ciocia Agata. Musisz jak najszybciej przyjechać .
Ciocia Agata jest siostrą mojego taty, nie miałam z nią dobrych kontaktów, więc naprawdę musiało się coś stać.
-A powie mi ciocia chociaż co się stało ?
-Twój ojciec nie żyje !
Kiedy usłyszałam to zdanie telefon wyleciał mi z ręki, później już nic nie pamiętam .
**Z perspektywy Nath'a**
Obudziłem się przed 7.00. Poszedłem do łazienki wykonałem poranną toaletę i skierowałem się do kuchni. Wszyscy jeszcze spali . Mają na pewno niezłego kaca po wczoraj. Ale od jakiegoś czasu tak jest codziennie . Zrobiłem sobie kanapki z nutellą i poszedłem na balkon . Zacząłem wspominać wczorajszy wieczór. Muszę przyznać, że Bethany całuje nieziemsko. Czy mogę ją nazwać oficjalnie moją dziewczyną ? Kocham ją, jak nikt inny . Alee..... Dup. Coś jebło . I to z pokoju Beth . Wstałem podszedłem do jej drzwi balkonowych i zobaczyłem, że blondynka leży na ziemi . Szybko wbiegłem do jej pokoju wziąłem na ręce i położyłem na łóżku . Pobiegłem do kuchni po szklankę wody i ją po prostu oblałem.
**Perspektywa Bethany**
Ocknęłam się na łóżku z mokrą głową . Obok mnie siedział Nathan i wyglądał jakby zobaczył trupa . Co się w ogóle stało ? Pamiętam, że rozmawiałam z ciocią i powiedziała, że ON nie żyje, potem film mi się urwał. Poczułam jak po moim policzku zaczynają spływać łzy.
-Bethany ! Wszystko OK? Co się stało ? Dlaczego płaczesz ? - zadawał mi cały czas pytania.
-Ja... ja.. NATHAN MUSZĘ JECHAĆ DO POLSKI ! -wykrzyknęłam i już całkiem się rozkleiłam.
Chłopak patrzył na mnie z otwartą miną jak Gęboszczał*.
-Zamknij tą buzię bo mucha Ci zaraz wleci. - powiedziałam i próbowałam się uśmiechnąć. Ale nie umiałam . Musiałam załatwić tyle rzeczy, a co z pogrzebem ?! Muszę zadzwonić do cioci.
Wstałam z łóżka i wykonałam telefon do Agaty.
-Halo ? - odezwała się kobieta z załamanym głosem.
-Cześć ciociu. Jak to się stało ?
-Twój ojciec miał raka.
-CO?! Jak to miał raka ? Wiedziałaś o tym ?
-Nie . Nikt nie wiedział. Umówiłam się z nim bo mieliśmy jechać do babci, pojechałam po niego i nikt mi nie otwierał, na szczęście miałam klucze, weszłam do mieszkania i zobaczyłam jak leżał nieprzytomny.
Łzy coraz bardziej leciały mi z oczu, Nathan nic nie mówił tylko słuchał o czym rozmawiam z ciocią.
-Kiedy jest pogrzeb ?
-W sobotę. Ja wszystko załatwiłam więc nie masz się czym martwić.
-Dziękuję. To do zobaczenia. Pa.
-Pa. - powiedziała i się rozłączyła. Spojrzałam na chłopaka i czekał chyba na jakieś wyjaśnienia.
-Mój ojciec nie żyje. W sobotę jest pogrzeb, muszę wrócić do polski.
-Przykro mi. Na prawdę . Lecę z tobą.
-Nie, przecież nie możesz. Co z zespołem ?
-Przecież to tylko kilka dni, prawda ? Wytrzymają beze mnie.
-Dziękuję.
-Nie masz za co . To co zamawiamy bilety i lecimy ?
-Może powiedz najpierw chłopakom. Ja zamówię bilety.
-Dobra . To idę i zaraz do ciebie wracam.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł . Przez balkon. Choćby drzwi hotelowych nie było.
Włączyłam laptopa i zamówiłam dwa bilety na jutro. Wyłączyłam go i zaczęłam się pakować.
Nagle do mojego pokoju wpadło 4 głąbów którzy się na mnie rzucili .
-Tak nam przykro. - powiedział Max.
-Jak się trzymasz ? - zapytał Tom.
-Jak na razie źle, bo powietrze do mnie nie dociera . - powiedziałam i wszyscy się ode mnie odsunęli.
-Kiedy lecimy ?
-Zamówiłam bilety na jutro rano.
-Zaraz. To ty lecisz z nią ?
-Tak Seev. Przecież w najbliższy weekend nic nie mamy w planach . A nie muszę cały czas z wami siedzieć.
-Nareszcie będzie spokój. - powiedział Tom.
-Dzięki . Miło mi . - odpowiedział Nath.
Gadałam z chłopakami jeszcze chwilę później wrócili do siebie. Dokończyłam pakowanie i poszłam coś zjeść . Poszłam przed TV i tak prawie minął mi cały dzień .
________
No . Taki jakiś nie taki . xd A co do tego Gęboszczała to nazwaliśmy tak naszego wychowawcę na koloniach . Bo cały czas miał otwartą gębę . xd Jak wam się rozdział podoba ? Zrobiłam nową ankietę więc głosujcie . xd A wam jak wakacje mijają ? :D Dam wam taką jedną fajną piosenką do której tańczyliśmy na dyskotece . xd http://www.youtube.com/watch?v=xTg5-em4suM BETINA ♥
czwartek, 2 sierpnia 2012
CZEEEEEEEEŚĆ ! ♥
WRÓCIŁAM DO WAS ! CIESZYCIE SIĘ ? MAM NADZIEJĘ : D CO TAK MAŁO KOMENTARZY POD ROZDZIAŁAMI ? ; C PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ JEST . WIECIE ŻE WAS KOCHAM ? < 3 MOŻE DZISIAJ NAPISZĘ COŚ JAK DOSTANĘ WENĘ . TAK WIĘC . MIŁO MI ZNOWU Z WAMI BYĆ . TE AMO ! ; 3
środa, 1 sierpnia 2012
ROZDZIAŁ 7 ♥
**Z perspektywy Bethany**
Rano obudzilam sie o 10:43 i poszlam do lazienki . Ubralam sie , uczesalam i zrobilam makijaz .
Zjadlam sniadanie i wyszlam z pokoju do sklepu z ciuchami . Weszlam do jednego z nich i kierowalam sie w strone sukienek.
Gdy po dlugim czasie wybierania i przymiezania ; wzielam krotka , czarna sukienke z paskiem na , ktorym byla malutka kokardka . Wychodzac ze sklepu z ciuchami zauwazylam przecene szpilek w pobliskim butiku . Wybralam calkiem wysokie czarne czolenka . Trzeba bylo tez kupic torebke . W tym samym sklepie wypatrzylam czarna , skorzana torebke z kokardka .
Robiac te zakupy zrobilaam sie naprawde glodna , wiec kupilam sobie gofra z bita smietana . Najwyzej przytyje xd .
Musialam kupic full cap'a . On mnie kusil! . Kurde trzeba bedzie jakas prace podjac , niedlugo , bo kasa sie konczy xd .
Umiem spiewac , nawet ladnie . No okej . Wygralam konkurs karaoke . Tak mam super glos . Ale nikt o tym nie wie tu , w Londynie . Umiem tez grac na fortepianie . Oo juz 13:19 . Trzeba isc juz . Z torbami zakupow weszlam do hotelu , a pozniej do pokoju . Tom z Jay'em byli tak skacowani , ze ; mozna bylo ich uznac za dywan . Tak ledwo co szli po tym korytarzu . Max sie nabijal Seev tez . Nathan'a tam nie bylo . Nie wiem gdzie on jest . Haha moze poszedl szukac zguby xd? . Okey trzeba obiad zrobic .
**Z perspektywy Tom'a**
Oj chyba wczoraj przesadzilem z tymi drinkami . A w dodatku zgubilem moja Kinsej . Kurde nic nie pamietam z tamtej nocy .
A ta laska co jest za sciana jest zakochana w mlodym . Ei ktos wie gdzie zostawilem Kinsej? xD .
-Jestem orangutaaneem! Jestem orangutaneem! I wszyszcy razem! xD - spiewal Jay .
-Ty idioto orangutanowy! Zamknij ryj! - krzyknal Max .
Nie wdawalem sie w klotnie tych idiotow .
-Ooo Full cap!!!! - powiedzialem .
Nie wiadomo skad pojawil sie yyyy ten....yy...jak on ma....yy Nath . O tak Nath!
-Kto co full cap?! -zapytal .
- Wypral sie! - powiedzialem nadal ciezko skacowany .
- Teen , czy on nie byl wiekszy? - spytal zdziwiony Nath .
- Niee! Tobie leb urosla! - krzyknalem .
- Tom oddawaj kase za tego full cap'a! - krzyknal zdenerwowany Nath .
- Ale to nie ja! To pralka- po czym Nath wyszedl z pokoju .
**Z perspektywy Bethany**
Byla juz 18:12 . Zaczelam sie ubierac malowac i szukac mojej bizuterii .
Nastapila 20 .
Poszlam do umowionej restauracji , a tam czekal juz Nath .
Mial ubrany garnitur . Usiedlismy przy stoliku , dal mi kwiaty . Zamowilam chinszczyzne , a Nath kurczaka .
Gdy zjedlismy Nath powiedzial:
"Od kad Cie poznalem nie moge bez ciebie zyc , ciagle o tobie mysle .
Chce abysmy nie byli tylko przyjaciolmi , chce abys byla kobieta mojego zycia" .
Poplakalam sie ze szczescia . Nath mnie przytulil . Po kolacji i wyznaniu Nath'a poszlismy do hotelu .
Pod drzwiami mojego pokoju zaczelam go namietnie calowac . Odwzajemnil . Rozstalam sie z nim na korytarzu .
Juz tesknie za jego perfumami i tym usmiecheem......
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieje , ze sie podoba .
Dawajcie wiecej komoww...
Polecajcie znajomym tego bloga , udostepniajcie gdzie sie da!
Kochaam .
Nathalie .
Rano obudzilam sie o 10:43 i poszlam do lazienki . Ubralam sie , uczesalam i zrobilam makijaz .
Zjadlam sniadanie i wyszlam z pokoju do sklepu z ciuchami . Weszlam do jednego z nich i kierowalam sie w strone sukienek.
Gdy po dlugim czasie wybierania i przymiezania ; wzielam krotka , czarna sukienke z paskiem na , ktorym byla malutka kokardka . Wychodzac ze sklepu z ciuchami zauwazylam przecene szpilek w pobliskim butiku . Wybralam calkiem wysokie czarne czolenka . Trzeba bylo tez kupic torebke . W tym samym sklepie wypatrzylam czarna , skorzana torebke z kokardka .
Robiac te zakupy zrobilaam sie naprawde glodna , wiec kupilam sobie gofra z bita smietana . Najwyzej przytyje xd .
Musialam kupic full cap'a . On mnie kusil! . Kurde trzeba bedzie jakas prace podjac , niedlugo , bo kasa sie konczy xd .
Umiem spiewac , nawet ladnie . No okej . Wygralam konkurs karaoke . Tak mam super glos . Ale nikt o tym nie wie tu , w Londynie . Umiem tez grac na fortepianie . Oo juz 13:19 . Trzeba isc juz . Z torbami zakupow weszlam do hotelu , a pozniej do pokoju . Tom z Jay'em byli tak skacowani , ze ; mozna bylo ich uznac za dywan . Tak ledwo co szli po tym korytarzu . Max sie nabijal Seev tez . Nathan'a tam nie bylo . Nie wiem gdzie on jest . Haha moze poszedl szukac zguby xd? . Okey trzeba obiad zrobic .
**Z perspektywy Tom'a**
Oj chyba wczoraj przesadzilem z tymi drinkami . A w dodatku zgubilem moja Kinsej . Kurde nic nie pamietam z tamtej nocy .
A ta laska co jest za sciana jest zakochana w mlodym . Ei ktos wie gdzie zostawilem Kinsej? xD .
-Jestem orangutaaneem! Jestem orangutaneem! I wszyszcy razem! xD - spiewal Jay .
-Ty idioto orangutanowy! Zamknij ryj! - krzyknal Max .
Nie wdawalem sie w klotnie tych idiotow .
-Ooo Full cap!!!! - powiedzialem .
Nie wiadomo skad pojawil sie yyyy ten....yy...jak on ma....yy Nath . O tak Nath!
-Kto co full cap?! -zapytal .
- Wypral sie! - powiedzialem nadal ciezko skacowany .
- Teen , czy on nie byl wiekszy? - spytal zdziwiony Nath .
- Niee! Tobie leb urosla! - krzyknalem .
- Tom oddawaj kase za tego full cap'a! - krzyknal zdenerwowany Nath .
- Ale to nie ja! To pralka- po czym Nath wyszedl z pokoju .
**Z perspektywy Bethany**
Byla juz 18:12 . Zaczelam sie ubierac malowac i szukac mojej bizuterii .
Nastapila 20 .
Poszlam do umowionej restauracji , a tam czekal juz Nath .
Mial ubrany garnitur . Usiedlismy przy stoliku , dal mi kwiaty . Zamowilam chinszczyzne , a Nath kurczaka .
Gdy zjedlismy Nath powiedzial:
"Od kad Cie poznalem nie moge bez ciebie zyc , ciagle o tobie mysle .
Chce abysmy nie byli tylko przyjaciolmi , chce abys byla kobieta mojego zycia" .
Poplakalam sie ze szczescia . Nath mnie przytulil . Po kolacji i wyznaniu Nath'a poszlismy do hotelu .
Pod drzwiami mojego pokoju zaczelam go namietnie calowac . Odwzajemnil . Rozstalam sie z nim na korytarzu .
Juz tesknie za jego perfumami i tym usmiecheem......
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieje , ze sie podoba .
Dawajcie wiecej komoww...
Polecajcie znajomym tego bloga , udostepniajcie gdzie sie da!
Kochaam .
Nathalie .
Subskrybuj:
Posty (Atom)